poniedziałek, 3 lutego 2014

W ciemności II. - Dans Le Noir


Ostatni tydzień przeniósł mnie w nowy wymiar postrzegania świata - widzenia w ciemności. Gościłam Hanię, osobę niewidzącą – o czym w następnym wpisie. Wczoraj wieczorem natomiast z grupą znajomych wybraliśmy się do restauracji Dans Le Noir. Panuje tam kompletana ciemność, kelnerzy to osoby niewidzące. Z ulicy nawet trudno to miejsce wieczorem zobaczyć, gdyż nie jest oświetlone. Po wcześniejszym doświadczeniu z moim niewidomym gościem, tym bardziej byłam ciekawa jak to będzie...



W półmrocznym holu restauracji ustawiono nas w rzędzie jeden za drugim, położyliśmy dłoń na ramieniu osoby przed nami, przewodnikiem do sali retauracyjnej był Gal – niewidomy kelner. Wyjaśnił nam drogę do naszego stolika: miniemy najpierw dwie kurtyny, potem skręcimy w prawo, 10 kroków w lewo, potem w prawo...chyba. Ogarnął nas nieprzenikniony mrok, dookoła słychać było rozmowy gości restauracyjnych – około 60 osób, nikogo nie było widać. Myślałam, że wzrok przywyknie do ciemności...

Tutaj jest jasno, widać cień okna...


Kiedy uadało nam się usiąść, stosując się do bardzo konkretnych wskazówek Gala, opanował mnie strach jakiego nie znałam wcześniej. Byłam zszokowana własną reakcją. Łzy napłynęły mi do oczu, gardło zacisnęło się, by zatrzymać wewnątrz serce, które chciało wyskoczyć i uciec. Chciałam wstać i wyjść stamtąd. Zamknęłam oczy – taką ciemność znam. Otworzyłam oczy – takiej ciemności jeszcze nie znałam. Dobrze, że moje miejsce było przy ścianie. Miałam jakiś punkt odniesienia. Koleżanka obok podała mi dłoń, koleżanka z naprzeciwka również, jako taki spokój powrócił. Myślałam o Hani. Jadłam z talerza rękoma, trzymając palec w szklance – według instrukcji Gala, wlewałam do niej wodę.



Jakże inaczej... Nie szukałam własnego odbicia w szybie, by się upewnić czy aby dobrze wyglądam... Gdy już wśród chaosu usadowiliśmy się, zapanowała cisza. Powoli zaczęliśmy rozmawiać.. Na początku były to rozproszone pokrzykiwania we wszystkie strony..., potem rozmowy z osobą na krześle obok, kontakt fizyczny był bardzo bliski. Na mojej twarzy od czasu do czasu czułam włosy sąsiadki, nasze kolana się dotykały, ramiona. Odkryłam ponownie wymiar, którego nie poznałam z takiego bliska. Wnętrze.

1 komentarz: