Przed Maratonem.... 3, 2, 1, 0, staaart!!!

Do Maratonu Londyńskiego zostały niecałe 3 tygodnie. Tak to wygląda u mnie na te kilkanaście dni przed startem: dyscyplina, ekscytycja, nadzieja, przypuszczenia, kalkulacje, mobilizacja, moc, niemoc, odwaga, strach, siła, zmęczenie...itd. Maratończycy to tacy trochę samozwańczy bohaterowie - masochiści, dla urwanych kilu sekund zrobią wszystko, walczą z czasem jakby od tego ich życie zależało. Trenują wcześnie rano, poźno wieczorem i marzą o mecie...

Ten Maraton jest dla mnie szczególny, owo wariactwo biegowe nabrało bardzo wymiernego sensu. Zbieram środki na pomoc dla Piotra - kolegi z lat szkolnych, który sam nie może zrobić NIC by sobie pomóc. Pobiegnę by zbierać piniądze dla Niego. Takie to niby banalne - zbieranie pieniędzy... Jednak Piotr nie może ich sam zebrać, nie może sam jeść, nie może sam pić, nie może mówić. Przytrafiło się to właśnie Jemu. A nam się przytrafiło, że go znamy, że dowiedzieliśmy się o Jego historii i myślę, że mamy obowiązek by pomóc. 

Wiele podobnych apeli trafia do mojej skrzynki mailowej. Na niektóre odpowiadam, na inne nie. Jednak teraz kiedy sama jestem inicjatorką zbiórki, widzę, że każdy gest jest na wagę złota.

Przed maratonem myślę o Piotrze i Jego Rodzinie i o tym, że Razem możemy wiele. Zapraszam do wspólnego Biegu Maratońskiego dla Piotra.

Trasa London Marathon 2014